środa, 24 listopada 2010

Czym jest dla Ciebie pobożność?

"A pospolitych i babskich baśni unikaj, ćwicz się natomiast w pobożności. Albowiem ćwiczenie cielesne przynosi niewielki pożytek, pobożność natomiast do wszystkiego jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego." 1Tym.4, 7-8
Czym jest dla Ciebie pobożność? 
Zapraszam do dzielenia się swoimi przemyśleniami na ten temat.

3 komentarze:

  1. Jest jedna definicja?
    Dla mnie to stan, kiedy Biblia od ręki nie jest wstanie się odkleić. Nie mówię tu o czytaniu samym w sobie, ale o analizowaniu swoich poczynań właśnie przez Słowo Boże. Spoglądaniu na życie przez pryzmat Biblii, postępowaniu w taki sposób, aby Bogu się to podobało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początek może mały cytat:” Koncepcje i dogmaty - religijne, polityczne, naukowe - powstają w wyniku błędnego przekonania, że przy pomocy myśli można pojąć Rzeczywistość albo Prawdę. Dogmaty są zbiorowymi więzieniami utkanymi z pojęć. I zadziwiające, że ludzie uwielbiają swoje cele więzienne, ponieważ dają im one poczucie bezpieczeństwa i mylne wrażenie, że "ja wiem".
    Nic nie zadało ludzkości więcej bólu niż dogmaty, oraz różne koncepcje. Prawdą jest, że każdy dogmat prędzej, czy później upada, ponieważ rzeczywistość odsłania w końcu jego fałsz; jeżeli jednak nie zostanie do końca rozpoznany czym naprawdę jest, będzie zastąpiony innymi koncepcjami.
    Czym jest podstawowe niezrozumienie? Identyfikacją z umysłem.
    Duchowym przebudzeniem jest przebudzenie ze stanu konieczności myślenia.
    Sfera Ducha jest dla myśli nie do uchwycenia. Jeżeli przestajesz wierzyć w to, co myślisz, wykraczasz poza umysł i wtedy jasno widzisz.
    PRAWDA posiada głębię, której umysł nigdy nie zrozumie. Żadna myśl nie jest w stanie objąć PRAWDY. Co najwyżej, może na nią wskazać”

    Więc spróbuję wskazać :)
    Wszystko co dotyczy sfery Ducha - Boga ma wymiar absolutny, obiektywny NIGDY subiektywny. Więc aby powiedzieć czym jest pobożność i o co chodzi w "ćwiczeniu się" w niej muszę zrozumieć czym w ogóle jest pobożność w wymiarze absolutnym. Dodawanie stwierdzenia "dla mnie" jest nie właściwe, gdyż „wkładamy” tu wymiar subiektywny, a subiektywnie każdy z nas co innego może mieć na myśli, może mieć różne koncepcje.
    Wydaje mi się, że najlepiej pobożność - czym ona jest - można zrozumieć przez pryzmat 2 Piotra 1:3 „Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę.” Czyli, żeby żyć i być pobożnym potrzeba daru którym Bóg obdarowuje, a jest nim poznania tego który powołał nas… itd. Tu trzeba zaznaczyć, że wyraz „poznanie” w grece to epignosis czyli prawidłowa i poprawna wiedza objawiona, (można powiedzieć dosł. nadwiedza =epi + gnosis) więc tu nie chodzi o wiedzę zdobytą w sposób poprawnej dedukcji intelektualnej, logicznego wyjaśnienia, czy prawidłowego myślenia. Tak więc, aby być pobożnym trzeba ZNAĆ (epignosis) Chrystusa.
    Wracając do 1Tym. wyrażenie „ćwiczenie się w pobożności” jest raczej analogią do „ćwiczenia fizycznego” a nie paralelizmem. Błędem więc jest odnoszenie każdej „rzeczy” związanej z ćwiczeniami fizycznymi do ćwiczenia się w pobożności, jak np. wysiłek, zaparcie, zacięcie itp.
    W samym tekście w 1Tym. wyraz „ćwiczenie” to gymnazo (forma czasownikowa od gymnasia) dosł. oznacza ćwiczenie, praktykowanie, uprawianie czegoś co już się nabyło, co już się umie np. jak się nauczę jazdy na łyżwach, to później jak już jeżdżę na nich to ćwiczę, praktykuję, uprawiam jazdę na łyżwach czyli właśnie gymnazo.
    Więc ćwiczenie się w pobożności oznacza dosł. praktykowanie ZNAJOMOŚCI(epignosis) Chrystusa nabytej na drodze objawienia w naszym duchu, a nie intelektualnego zrozumienia (w umyśle). Lepiej można powiedzieć, że jest to pewien stan w którym powinniśmy być, czyli praktykować(gymnazo), tak jak stan w którym się znajdujemy, gdy jeździmy na łyżwach, lub gdy się jest w ciąży. Nie można ćwiczyć bycia w ciąży tak jak się ćwiczy mięśnie. W ciąży (w tym stanie) albo się jest albo nie jest.
    Dla mnie więc pobożność jest pewnym stanem, nie działaniem, czy robieniem czegokolwiek, lecz sferą w której jestem lub nie, a tekst powyższy zachęca do bycia w tej sferze, czyli do jej uprawiania, praktykowania (ćwiczenia). Jest to tożsame z byciem w duchu. Rz. 1:9 ... Bóg, któremu służę w duchu moim.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłopaki, dzięki za myśli. Bogdanie, zadałam takie pytanie, ponieważ nie dla każdej osoby Biblia jest odpowiednim autorytetem i ktoś poza nią może definiować pobożność jak napisałeś: jako przekonania, dogmaty czy rozumienie. Dla mnie jak w kolejnym poście wspomniałam pobożność wypływa ze związku z Bogiem, z poddania Mu każdej sfery życia. O wysiłku myślę, że często wspomina Paweł w swoich Listach, a wiąże się on z walką ze starym człowiekiem, co bez Ducha Bożego jest niemożliwe i w tym aspekcie można by mówić o "ćwiczeniu się w pobożności". I wydaje mi się, że jazdę na łyżwach można doskonalić, a w czasie ciąży żyć tak, by dbać o swoje maleństwo. Ale wiem co masz na myśli, pisząc o praktykowaniu znajomości Chrystusa. Jabłonka nie krzyczy, że wydaje owoce, po prostu je wydaje ;) Fajnie, że znasz grekę, dzięki za cenne myśli! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń