"Sprawdź moje serce i mą duszę.
Nie ma nic, czego pragnęłabym bardziej.
Niech świeci Twoje światło.
Pokaż mi swoją twarz.
Panie bądź w moim życiu.
Usłysz moje wołanie i moją modlitwę.
Przyciągnij mnie do siebie,
obdarz siłą i łaską,
bym chodziła z Tobą przez wszystkie moje dni.
Z całego mego serca i całej mojej duszy
wszystkim, co mam będę Cię wielbić.
Chcę podążać za Tobą.
Wziąłeś krzyż i mój wstyd.
Odnów moje życie.
Chcę podążać za Tobą.
Bez Ciebie jestem niczym.
Sprawdź moje serce i moją duszę."
sobota, 31 grudnia 2011
poniedziałek, 26 grudnia 2011
...
Piękna historia na święta. Miłego czytania: "Historia, którą opowiem zdarzyła się w Stanach Zjednoczonych w latach 60. Dotyczy ona pewnej zamożnej rodziny, a głównie ojca i syna. Obydwoje kolekcjonowali obrazy. Ich kolekcja zawierała wiele dzieł sztuki i była warta wiele milionów. Gdy syn dorósł zaciągnął się na wojnę do Wietnamu. Tam też zginął ratując życie innemu człowiekowi. Ojciec nie mógł się pozbierać z rozpaczy, bo to był jego umiłowany syn. Pewnego razu przyjechał do niego pewien człowiek, który chciał się z nim spotkać, chcąc przekazać mu obraz. Kiedy doszło do spotkania, człowiek ten rzekł do ojca, którego syn zginął na wojnie.
- Przyszedłem podziękować za syna, którego pan wychował. To ja byłem żołnierzem, którego wynosił on z pola walki, kiedy kule przeszyły jego ciało.
Po chwili wręczył mu obraz, który przedstawiał wojnę, front i jego syna, który niósł jakiegoś człowieka na swoich plecach.
Ojciec widząc obraz powiedział:
- To jest piękny obraz, widzę w oczach mojego syna, to co zawsze chciałem wlać w jego życie. Ile mam panu zapłacić za ten obraz? – zapytał.
Człowiek odpowiedział mu:
- Nic pan nie musi płacić. Pan już dał swojego syna, dzięki któremu ja żyję. To jest tylko dowód mojej wdzięczności.
I podarował obraz ojcu. Dla ojca stał się on najcenniejszym obrazem. Wszystkie drogocenne obrazy nie znaczyły dla niego tyle co ten. Gdy ojciec umarł prawnik sądowy wyłożył na aukcję obraz: "Mój syn".
- Kto da 100 dolarów?- zapytał prawnik. Zapadła cisza.
W końcu ktoś wstał i powiedział:
- Proszę przejść dalej. Nikt nie jest tym obrazem zainteresowany.
Prowadzący zapytał jeszcze raz:
- Kto da 50 dolarów za obraz: „Mój syn?”
W tym momencie paru ludzi się zdenerwowało mówiąc:
- Proszę odłożyć ten obraz. Później sobie pan go sprzeda?
Prawnik zapytał kolejny raz:
- Kto da 20 dolarów?
Z tyłu stał ogrodnik, który od lat zajmował się posiadłością tych bogaczy
i powiedział:
- Ja mam tylko 10 dolarów. I tyle mogę zapłacić, bo więcej nie mam.
Prowadzący zaczął odliczać.
- 10 dolarów po raz pierwszy, 10 dolarów po raz drugi, 10 dolarów po raz trzeci. Sprzedane. I na tym nasz aukcja się kończy.
Ludzi zdenerwowani mówili:
- Jak to?
i z oburzeniem przyjęli tę wiadomość.
Prawnik odpowiedział:
- Ostatnią wolą w testamencie zmarłego było to, że kto zobaczy piękno w tym obrazie, wszystkie inne dostaje razem z nim".
/autor nieznany/
Kto ma Syna, ten ma wszystko.
"To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego,
miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (J. 6:46)
piątek, 23 grudnia 2011
Sen Marii

Cieszę się, że to tylko sen. Byłoby straszne, Józefie, gdyby się sprawdził..."
© Copyright 1986 Bethany Farms
poniedziałek, 19 grudnia 2011
Spragnieni Boga
"Jestem straszliwie zmęczony profesjonalnymi mówcami, którzy z rękami w kieszeni i szerokim uśmiechem mówią o Bożej mocy, której nigdy nie oglądali. Jestem zmęczony młodzieżowymi konferencjami, na których ubiera się poselstwo w młodzieżowe szaty, myląc kazalnicę z kabaretową sceną. Jestem zmęczony kolejnymi kazaniami pełnymi najróżniejszych historyjek ściągniętych z Internetu. Skończmy z tym! Błagam, w imieniu młodzieży spragnionej realności Boga - skończmy z tym! Drodzy rodzice, pastorzy i przywódcy – nie mówcie nam więcej o Bożej mocy, pokażcie ją! Zaprowadźcie nas do miejsca, w którym ujrzymy chwałę Chrystusa! Miejsca, o którym będziemy mogli powiedzieć wraz z Piotrem: "Dobrze nam tu!
Moc niezadowolenia! Moc tęsknoty za realnością Boga! Być może znasz to uczucie. Uczucie, które pali cię, gdy klękasz do modlitwy i spoglądasz na swoje życie. Uczucie, które jak płomień rozlewa się po całym ciele, kiedy słuchasz opowiadań przeszłości!
Wołasz często: "O, Boże, przyjdź! Jeśli mogłeś działać w taki sposób 50 lat temu, możesz i dzisiaj! Stań się realny w moim życiu! Nie chcę cię tylko w niedzielę na nabożeństwie, chcę cię w mojej szkole i pracy!" Ktokolwiek kiedykolwiek pozwolił użyć się Bogu, rozpaczliwie tęsknił za realnością! Pewnego dnia porzucał łódkę przeszłości i zaczynał chodzić po wodzie. Pewnego dnia zamykał książki o przebudzeniach i zaczynał wołać: "Boże, przebudź mnie!" Moc niezadowolenia poruszała strunami jednego serca, by stworzyć melodię, która poruszała tysiącami dusz! Każde przebudzenie w historii rozpoczynało się w sercach garstki ludzi tęskniących za realnością. Kiedy opowiadania przeszłości przestają już wystarczać, stajesz na rozdrożu.
Możesz skręcić w uczęszczaną uliczkę zniechęcenia o nazwie: "To Nie Działa". Staniesz się kolejnym Joaszem, opowiadającym historie o Bogu przeszłości. Być może, tak jak i ja, lękasz się takiej ewentualności. Wybierzmy więc drugą uliczkę. Widać na niej ślady Gedeona i bohaterów wiary wszystkich wieków. W powietrzu unosi się zapach duchowego potu, na piasku widnieją krople krwi, a na poboczu porzucone marzenia i plany. Ach, jak bardzo pragnę realnej obecności Boga w moim życiu! Leonard Ravenhill powiedział kiedyś: "Jedynym powodem, dla którego nie mamy przebudzenia jest to, że żyje się nam całkiem wygodnie bez niego."
Czy doszedłeś już do miejsca, w którym nic, oprócz żywego Boga, nie może cię usatysfakcjonować?
O, Panie...
"Czyż nie ożywisz nas znowu, aby lud twój rozradował się w tobie?" (Ps. 85:7)"
Wołasz często: "O, Boże, przyjdź! Jeśli mogłeś działać w taki sposób 50 lat temu, możesz i dzisiaj! Stań się realny w moim życiu! Nie chcę cię tylko w niedzielę na nabożeństwie, chcę cię w mojej szkole i pracy!" Ktokolwiek kiedykolwiek pozwolił użyć się Bogu, rozpaczliwie tęsknił za realnością! Pewnego dnia porzucał łódkę przeszłości i zaczynał chodzić po wodzie. Pewnego dnia zamykał książki o przebudzeniach i zaczynał wołać: "Boże, przebudź mnie!" Moc niezadowolenia poruszała strunami jednego serca, by stworzyć melodię, która poruszała tysiącami dusz! Każde przebudzenie w historii rozpoczynało się w sercach garstki ludzi tęskniących za realnością. Kiedy opowiadania przeszłości przestają już wystarczać, stajesz na rozdrożu.
Możesz skręcić w uczęszczaną uliczkę zniechęcenia o nazwie: "To Nie Działa". Staniesz się kolejnym Joaszem, opowiadającym historie o Bogu przeszłości. Być może, tak jak i ja, lękasz się takiej ewentualności. Wybierzmy więc drugą uliczkę. Widać na niej ślady Gedeona i bohaterów wiary wszystkich wieków. W powietrzu unosi się zapach duchowego potu, na piasku widnieją krople krwi, a na poboczu porzucone marzenia i plany. Ach, jak bardzo pragnę realnej obecności Boga w moim życiu! Leonard Ravenhill powiedział kiedyś: "Jedynym powodem, dla którego nie mamy przebudzenia jest to, że żyje się nam całkiem wygodnie bez niego."
Czy doszedłeś już do miejsca, w którym nic, oprócz żywego Boga, nie może cię usatysfakcjonować?
O, Panie...
"Czyż nie ożywisz nas znowu, aby lud twój rozradował się w tobie?" (Ps. 85:7)"
Subskrybuj:
Posty (Atom)